Słuchałem naszą panią Minister oświaty. Nic nowego praktycznie się nie dowiedziałem. Powtórzyła to co mówiła w czerwcu w Toruniu. Nawet szczegóły, które miały się ukazywać są mało szczegółowe. I co dalej? Uczę już 30 lat. Przeżyłem niejedną reformę i muszę przyznać, że z nadzwyczaj spokojnie przyjmowałem kolejne zapowiedzi MEN. Po ponad godzinnej konferencji stwierdziłem, że nie ma co się ekscytować. I tak zrobią swoje, po prostu muszą. Nie pomogą żadne argumenty, chociażby najbardziej rozsądne. Na hasłach partia PiS weszła do Rządu i musi realizować to co zapowiedział, chociaż jestem przekonany, że niejeden z członków tej partii, nie widzi w tych zmianach "dobrej zmiany". Ale jakie według mnie są plusy reformy. Na pewno kupili sobie większość nauczycieli. Tych ze szkół ponadgimnazjalnych, bo wzrasta im ilość oddziałów, wydłuża się czas pobytu uczniów w szkole. Mniej będzie zwolnionych. Tych ze szkół podstawowych, gdyż z 6 roczników robi się 8 roczników. Praca pewna, a nawet będą nowe zatrudnienia. I wbrew ogólnemu poglądowi część nauczycieli z gimnazjum również będzie zadowolonych, szczególnie tych ze szkół stowarzyszeniowych (np: katolickich). Tam na pewno zostanie utworzona szkoła 8 - letnia. Kto traci? Tracą głównie obecnie działające szkoły w zespołach szkolno - gimnazjalnych. Tam wystąpi spadek oddziałów oraz oczywiście tracą szkoły gimnazjalne, które będą wygaszane na trwałe. To jeżeli chodzi o nauczycieli, a co z uczniami? I tutaj jest wielka niewiadoma. Nie dowiedzieliśmy się jak będzie wyglądała siatka godzin, jak będzie wyglądał program nauczania, wymagania dydaktyczne i wychowawcze. Każdy kto zajmuje się edukacją wie, że to jest najważniejsze w każdej reformie. Więc co to za reforma? Moim zdaniem żadna, przynajmniej na razie. Dlatego spokojnie siedziałem i słuchałem wywodów pani z MEN.